Homoerotyczne Fantazje

Zbiór opowiadań o tematyce homoerotycznej autorstwa Hexie Niebieskiej

4. Bez opakowania!

Dziękuję za wszystkie komentarze! Jesteście najlepsi <3



Nie wiem, ile trwało to wszystko. Umiałem jedynie być biernym. Żaden z mężczyzn nie przejmował się moim stanem. Każdy skupiał się wyłącznie na czerpaniu przyjemności moim kosztem. Czułem się podle. Jakbym był szmatą. Albo wytrzymałą, pozbawiony duszy lalką. Workiem na spermę. Niczym.

I w rzeczywistości byłem niczym. Pustą kukłą pozbawioną emocji. Zniknąłem. Moja dusza odeszła daleko.

Oddawałem się swoim przyjemnościom. Myślałem o mojej rodzinie, jak zawsze. Ja, tata i Mariusz w naszym wrocławskim domu. Bez matki. Ale z Howardem.

Jak przez mgłę poczułem mocne uderzenie w pośladki, gdy jeden z moich oprawców postanowił zabawić się grubym, skórzanym pasem. Jęknąłem głośno w penisa innego mężczyzny, przyprawiając go o orgazm. Tak bardzo mnie bolało! Tak bardzo się wstydziłem!

Nagle do pomieszczenia wkroczył kolejny facet. Zacisnąłem powieki i pięści, dzięki czemu kolejni dwaj mężczyźni doszli i naznaczyli mnie swoim nasieniem.

- Długo będziecie go męczyć? - Otworzyłem oczy i spojrzałem na przybysza. Nicolas!

Patrzyłem na dona ostro. Bolało mnie i czułem się upokorzony, ale nie zamierzałem zniżać się do błagania szefa o pomoc.

Nicolas zbliżył się do mnie, patrząc na mnie jakby ze... współczuciem? Litością?

- Jest dobrą dupą - wyjaśnił Stefan, gwałtownie we mnie wchodząc od tyłu. Od razu uderzył w moją prostatę, jednak nie sprawiło mi to żadnej przyjemności. - Zazdrosny? Cycków nie ma, chociaż ciota i kurwa z niego większa, niż z...

Bum.

Nicolas odepchnął ode mnie Stefana tak, że ten uderzył mocno w ścianę. Nie czując niczyich dłoni na pośladkach, natychmiast odsunąłem się od mężczyzn, po czym skryłem się za plecami dona. Złapałem szalik jednego z moich oprawców, wycierając się o delikatną tkaninę.

Byłem tak wdzięczny Nicolasowi. Może i to właśnie Abrams uczynił ze mnie dziwkę, ale pomógł mi.

Wbiłem palce w koszulę mężczyzny.

- Dziękuję - szepnąłem słabo, gdy w pokoju zostaliśmy tylko my dwaj.

- Jesteś cały? - spytał Nicolas, obracając się w miejscu i obejmując mnie. Zachwiałem się. - Odwiozę cię do domu.

Don podniósł z podłogi moją marynarkę, mrucząc pod nosem coś o zakupach. Byłem zupełnie bierny. Bezmyślnie pozwalałem Nicolasowi na wszystko. Grzecznie czekałem, aż mężczyzna ubierze mnie, a następnie zaniesie do samochodu. Nogi miałem jak z waty, a ręce mi się trzęsły, więc szef musiał zapiąć mi pasy.

O dziwo, to właśnie o ojcu pomyślałem. Pamiętałem te chwile, gdy tata mnie zanosił do naszego niebieskiego Audi po długiej wycieczce lub kładł mnie do łóżka po męczącym dniu. Tak. Porównywałem mojego ojca z donem.

Nie zasługiwałem na miano syna, myśląc tak, prawda?

W pewnej chwili zasnąłem. Ocknąłem się w chwili, gdy Nicolas przykrywał moje nagie ciało kołdrą. Znałem ten zapach taniego płynu do płukania tkanin. Rozpoznawałem skrzypienie sprężyn i zapadnięty materac. Poruszyłem się nieśmiało, czując dyskomfort w dolnych częściach ciała.

- Boli... - jęknąłem półświadomie.

Ostatnim, co ujrzałem przed ponownym zaśnięciem, były usta Nicolasa:

- Przepraszam... Dobranoc.

***

Rano zaspałem do szkoły. Obudziłem się chwilę przed południem, gdy promienie słońca agresywnie padały mi na twarz. Leniwie zsunąłem się z łóżka, jak przez mgłę pamiętając wydarzenia z poprzedniego dnia. Hm... Miałem się spotkać z Howardem, tak?

Powoli podszedłem do komody. Wyjąłem z niej bieliznę i już miałem się ubrać, gdy przypomniałem sobie, dlaczego byłem nagi. I czemu aż tak bolało mnie ciało.

Puściłem bokserki i pognałem do łazienki. Rzuciłem się do drzwi, prawie wyrywając je z zawiasów. Doskoczyłem do muszli klozetowej w ostatnim momencie, próbując zwrócić zawartość żołądka. Od poprzedniego dnia nic nie miałem w ustach, zatem wymiotowałem jedynie śmierdzącą mazią.

Oderwałem się od starej, popękanej porcelany i spuściłem wodę. Opuściłem deskę, a następnie wszedłem pod prysznic. Nasunąłem plastikową kotarę, nie chcąc zalać całej łazienki. I tak zbyt wiele razy musiałem walczyć z grzybami.

Z ulgą przyjąłem strumień ciepłej wody na swojej skórze. Zacząłem się szorować, chcąc pozbawić się śladów tamtych mężczyzn...

Zadrżałem, myśląc o poprzedniej nocy. Znów zapragnąłem zwymiotować. Było mi tak źle...

Byłem żałosny. Uwierzyłem, że będzie lepiej. Nastawiłem się na trzech w miarę przyzwoitych klientów... i spotkał mnie nie tyle grupowy seks, co... gwałt.

To był gwałt, prawda? Nie chciałem tego, w dodatku nie do tego Nicolas mnie zmuszał... Ta noc była odrażająca! Oni byli obleśni! Ja byłem żałosny...

Osunąłem się na podłogę, cicho łkając. Byłem niczym... Tamtej nocy pozwoliłem się zupełnie zeszmacić.

Dlaczego to mnie spotykało?! Dlaczego musiałem być kurwą? Nie mogłem urodzić się w jakiejś patologicznej rodzinie, stać się złodziejem i ćpać? Zdecydowanie wolałem taki scenariusz od nagłej utraty bliskich i prostytucji.

Płakałem tak przez parę następnych godzin, dopóki woda nie stała się lodowata, a matka nie zaczęła się przebudzać. Niechętnie opuściłem łazienkę, otulając się starym, spranym ręcznikiem. Wytarłem się do sucha, jednocześnie czesząc włosy. Chciałem zobaczyć Howarda.

Pomyślałem o wzroku mężczyzny, gdy ten ujrzał mnie w kobiecym stroju. Czy bym się odważył...?

Zapragnąłem wzbudzić z Howardzie litość. Współczucie. Nie pożądanie. A może... A może powinienem być szczery?

Spojrzałem na małe lusterko na komodzie. Jeśli tak bardzo lubiłem Howarda... I chciałem z nim stworzyć jakiś związek. Zaczynając na przyjaźni i kończąc na miłości... Albo nigdy nie kończąc. Przyjrzałem się swojemu odbiciu. Szczerze. Ufnie. Zero gier.

Drżącymi rękami chwyciłem maskarę. Zacząłem nakładać tusz na rzęsy. Po chwili nakryłem usta błyszczykiem. Włosy puściłem rozpuszczone tak, aby loki opadły na mój tors i zakryły brak kobiecych piersi.

Obcisła, czerwona koszula matki. Czarna, skórzana kurtka. Przylegające do ciała rurki tej samej barwy. Lakierowane, wysokie szpilki w barwy krwi. Koronkowe, wżynające się w ciało stringi. Oczywiście - tego samego koloru, co buty.

Z tak przygotowanym strojem wróciłem do łazienki. Używając zimnego wciąż strumienia – butla na prąd nagrzewała wodę bardzo powoli – zwilżyłem swoje nogi, pachy i krocze, po czym ostrożnie się ogoliłem, starając się uniknąć skaleczeń. Pojawiła się tylko jedna kropelka krwi – na łydce. Uśmiechnąłem się, czując mój ulubiony ból.

Najgorzej było podczas depilowania podbrzusza. Raz po raz muskałem mojego penisa, pobudzając go. W finale, gdy już się ubrałem i użyłem perfum, miałem w spodniach erekcję.

Wychodząc, zabrałem ze sobą dziennik i pieniądze. Tak bardzo chciałem już wyjść z tego domu i nigdy do niego nie wracać...

Wszedłem do najbliższego autobusu. Usiadłem na śmierdzącym fotelu i zacząłem pisać w moim notesie. Pojazd zatrzymywał się na kolejnych przystankach. W ostateczności elektroniczny zegar obok kierowcy wskazywał późne popołudnie, gdy dojechałem do dzielnicy Howarda.

Wyskoczyłem z autobusu, rozglądając się. Domy były bardzo ładne. Duże i eleganckie. Białe lub pastelowe. Różowawe, zielonkawe, niebieskawe... Każda barwa była jasna i przyjemna. Ciepła.

Podziwiałem niskie, białe płoty. Zza prostych, drewnianych szczebli wyłaniały się zielone krzewy. Za nimi była przystrzyżona, soczysta trawa. Urocze rabatki z przeróżnymi kwiatami – liliami, różami, pelargoniami, hortensjami i tulipanami. Oczywiście było dużo więcej gatunków roślin, jednak nie znałem ich nazw. Niektóre widziałem pierwszy raz w życiu, a inne kojarzyłem wyłącznie z filmów czy pocztówek.

Każdy dom miał na sobie małą, białą tabliczkę z numerem. 30... 28... 26... Tak! 24!

Z szerokim uśmiechem podbiegłem do jednego z pierwszych od strony przystanku autobusowego budynku. Był on jaśniutki, jak pozostałe. Dach był jasnobrązowy, przypominał mi dachówki z mlecznej czekolady, które miał domek złej czarownicy z bajki o Jasiu i Małgosi. Ciekawe, czy Howard zechciałby mnie pożreć?

Pamiętałem jego wzrok, kiedy oglądał mnie w kobiecym stroju. Miałem nadzieję, że mój profesor z chęcią by mnie schrupał.

Sprawnie pokonałem drewnianą ścieżkę prowadzącą od furtki do drzwi wejściowych. Dobrze, że drewno było równe. Umarłbym przed dotarciem do domu, gdyby Howard użył żwirku czy kostki brukowej. Już żałowałem, iż ubrałem szpilki.

Zapukałem do jasnobrązowych drzwi. Ganek wyglądał przeuroczo. Kolorowe kwiatki w małych, drewnianych donicach, piękna ławka. Dom prezentował się tak, jakby jego właścicielką była osiemdziesięcioletnia właścicielka kotów, a nie młody, przystojny nauczyciel historii.

Howard mi otworzył, gdy tylko zapukałem. Uchylił drzwi i warknął:

- Nie, nie jestem zainteresowany.

- Jesteś pewny? - spytałem, wbijając stopę w drzwi profesora i eksponując swoje ciało. Oblizałem się lubieżnie. - Skoro nie, to sobie...

Howard przez chwilę nie odpowiadał. Urwałem, ze zdziwieniem patrząc na nauczyciela, ale ten nie zwracał na to uwagi. Wbijał wzrok w moje odsłonięte kostki. Jego spojrzenie ślizgało się w górę; od nóg w obcisłych, ciemnych spodniach przez krocze z niemałym wybrzuszeniem (moja wina, że ten jaskółek w stringach lubił jakiegoś starego, lalusiowatego profesora?!) aż do wklęsłego brzucha i wyraźnych obojczyków.

Nauczyciel oblizał się.

- Jednak kupuję wszystko, co masz...

- To masz problem... - szepnąłem, wślizgując się do mieszkania. - Ponieważ wszystko, co mam, to jedynie to opakowanie... A tego za dużo nie jest i nie będzie. - I w tym momencie zrzuciłem z siebie kurtkę i rozpiąłem pierwsze guziki koszuli.

- Opakowania nie kupuję. - warknął mężczyzna, zamykając drzwi i podchodząc do mnie szybko.

Dom Howarda, 23.09.2014
17:03

Drogi Pamiętniku. Nawet nie wiesz, jak on potrafi zajebiście całować.



Betowała Sarabeth M.

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Beta tylko tyle sprawdziła, a ja nie chcę dawać niesprawdzonego tekstu. Cieszę się, że się podobało

      Usuń
  2. No trochę krótko :/
    Czemu ja dopiero dzisiaj tu trafiłem?? O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero zaczęłam się reklamować, więc mało osób tutaj trafia :)

      Usuń
  3. Siemka. Lubię głównego bohatera za to, że jest kompletnie zagubiony i zeszmacony ;). Fajnie przedstawiasz to, jak łaknie uwagi i miłości której nigdy nie zaznał... przez to, natychmiast zakochuje się w facecie który okazał mu odrobinę uwagi i doprowadził go do orgazmu. Cóż, mam nadzieję, że akcja nie osłodzi się zbyt szybko i Grom go trochę powykorzystuje ;),

    Pozdrawiam. Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym bohatera najchętniej wzięła do siebie i utuliła, ale beta mnie trzyma w ryzach i każe go męczyć i męczyć :) Nie miałam pewności, czy aby na pewno udało mi się stworzyć odpowiednią postać Andrew... chyba tak :)
      Dziękuję bardzo za komentarz i również pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. Nie zasłużyłaś, ale chuj :P
    http://nie-tylko-yaoi-czlowiek-zyje.blogspot.com/2015/06/libstery-po-raz-trzeci-oby-nie-ostatni-p.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli o grupowy gwałt chodzi - nie wiadomo, czy składać podziw za niecodzienność w opowiadaniu, podziwiać za odwagę i przekonanie się do napisania (ja bym raczej tego nie umiała opisać), czy olać to wszystko i bardziej skupić się na tym jak koszmarnie potraktowano biednego Andrewa.
    Dobra, w zasadzie to podziw za wytrzymałość. Jest tutaj pełno "odważnych" scen, których ja na przykład bym nie napisała (nie wiem jak inni). Przykładowo kobieca strona Andrewa. Czytam, co jakiś czas się krzywiąc z myślą 'no nie, nie doczytam', ale potem i tak kontynuuję.
    Howard, zrób z buta wjeżdżam do tego całego burdelu, najlepiej wyposażony w bazookę. Będę bardzo wdzięczna, zresztą jak i reszta czytelników. Zanim jednak to zrobisz, nie pogardzę gorącym stosunkiem i opiekuńczym tulasem naszego poszkodowanego przez los bidulka.
    Droga Hexie, czekam na next! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam zrobić przed-po, ale beta się uparła na opis. Next już wkrótce :)

      Usuń
  6. Zapomniałam o komentarzach :')
    Teraz to nadrobię!
    Zrobiło mi się niedobrze. I smutno. Niedobrze smutno ;-;
    A co cię to obchodzi?!
    Dobrze, że chociaż go uratował.
    An... Nie męcz się... Naprawdę, będzie...dobrze.
    Nie ważne jak długo będzie szorował i tak tego nie zmyje :/
    Ja chyba na jego miejscu popełniłabym samobójstwo.
    Na serio. Jak on to wytrzymuje?
    An... Ja wiem, że to ci jakoś pomaga, ale ubieranie się jak dziewczyna i to jak jakaś dziwka nie jest chyba dobre.
    Wiesz An. Nigdy nic nie wiadomo! Może on naprawdę chce cię zjeść?
    Tak to twoja wina XD W końcu jest częścią twojego ciała xD
    "Opakowania nie kupuję" Ok, jak chcesz xD
    I dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję gorąco za komentarz! One są naprawdę pomocne! Muszę pisać przyjemniejsze rozdziały, żebyście mi nie poumierali :3

      Usuń