Homoerotyczne Fantazje

Zbiór opowiadań o tematyce homoerotycznej autorstwa Hexie Niebieskiej

0. Drogi Pamiętniczku...

Prolog nowego opowiadania - romans obyczajowy o uczniu i nauczycielu. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu - miłego czytania :3




Dom, 12. 09. 2014

Dawno nie pisałem, co?

Nowa szkoła jest... skomplikowana. Dzisiaj miałem trzecią lekcję historii, Bóg wie którą lekcję fizyki. Już teraz czuję, że nie dam rady. Słyszę ostre słowa nauczycieli i mam ochotę uciec jak najdalej. Myślę o przeniesieniu się. Wiem, że szkoła zawodowa niby nie jest żadną hańbą, jednak coś powstrzymuje mnie przed poddaniem się na starcie. Wiem, że muszę spróbować przetrwać w tej szkole. Nie wiem tylko jednego - jak.

,,Profesor" historii jest okropny. Pierwsze, co zrobił, to mnie zganił za mój wygląd. Powiedział, że nie reprezentuję sobą nikogo wartościowego, a moi rodzice najwyraźniej wychowywali mnie na śmietniku. Bardzo miłe. Dziękuję.

Przyznaję - moje włosy i styl ubierania się to jedynie nieme wołanie o pomoc. Chcę, aby ktoś się mną zainteresował. Nieskutecznie. Oczekiwałem współczucia, może nawet fałszywych słów wsparcia. Zamiast tego - otrzymałem autentyczną zazdrość oraz pochwałę. Zamiast wzbudzać u ludzi litość, wywoływałem u nich zachwyt moją oryginalnością.

Nie jestem oryginalny. Mam zwykłe, ciemne włosy z kilkoma warkoczykami. Ubieram się tak, jakbym był studentem, przez którego uniwerek przebiegła zgraja zombie - niewyprasowane sztruksowe spodnie, marynarka z postrzępionymi szwami, pognieciona, krzywo zapięta koszula. Lubię się takim.

A ,,profesor" historii? Babskie rurki jak u jakiegoś pedała, obcisła koszula, dopasowana marynareczka. Mokasyny. Czym się różniliśmy od siebie? Tym, że ja nie mogłem sobie kupić nowych ubrań? Przyznaję - nie stać mnie na to. Nie mam pieniędzy. W koszulkach z krótkim rękawkiem chodzić nie mogę, ale o przyczynach pisać nie chcę... Ciekawe, jakby ,,profesor" zareagował, gdyby poznał o mnie prawdę?

Może zacząłby mi współczuć? Chciałem tego. Zawsze miałem dzięki temu większą szansę na to, że zdam. Że facet naciągnie mi ocenę. Pozwoli mi ściągać. Cokolwiek.

Musiałem jednak pilnować się, aby nikt nie poznał prawdy - byłem przecież ofiarą. Ludzie mieli odkryć moje problemy sami, a następnie mnie wspierać. Tak sobie radziłem od najmłodszych lat.

Dobra, koniec tych przemyśleń. Miałem tutaj przecież opisywać to, co się dzieje w moim życiu, tak?

No to piszę...

Nowa klasa mnie nadal lubi. Jak dotąd udało mi się uniknąć kłótni. Wychowawczyni zaplanowała wycieczkę w góry. Jedziemy za tydzień. Mam nadzieję, że wyruszymy przed godziną 9. Wtedy uniknę lekcji historii.

Na fizyce jest ciężko, podobnie jak na chemii. Zupełnie nie pojmuję tego, co nauczycielki omawiają na lekcjach. Nie martwię się jednak, gdyż wychowawczyni obiecała grupie humanistycznej, że każdy z nas zaliczy te dwa przedmioty, jeśli choć trochę pouczy się teorii.

Właśnie, nie wspominałem o tym - nie jestem już w klasie humanistycznej, jak w poprzedniej szkole. Dwa profile - dziennikarski i biol-chem-fiz  - miały za mało uczniów, zatem połączono je w jedną grupę. Tak. Mam rozszerzoną nie tylko kochankę Lucyfera, historię, ale również szatańskie nasienie zwane ,,fizyką". I jej niedorobionego brata, chemię. I ja mam za parę miesięcy pisać egzaminy?!

Nauczyciele każą mówić do siebie per ,,profesorze". Pamiętam, że mój ojciec był dziekanem w swoim kraju, Polsce. Gdybyśmy byli razem, może by poszedł do szkoły na wywiadówkę i utarł nosa tym zadufanym bucom? To byłoby świetne.

Gdy widzimy jakiegoś nauczyciela, musimy stanąć na baczność i powiedzieć ,,dzień dobry". Naturalnie, uczniowie z innych profilów się z nas śmieją.

Przed lekcją religii podszedł do mnie dość ciekawy facet. Sądziłem, że był kolejnym wuefistą lub jednym z bandy informatyków. Nie - to był mój ksiądz.

Szkoda. Gdy stanął przede mną, dał mi parę drobniaków i poprosił o kupienie butelki wody, miałem olbrzymią ochotę, aby być chemikiem-MacGyver'em, który z niczego zrobi tabletkę gwałtu i wrzuci ją do tego napoju...

Oczywiście, moje pięciominutowe zauroczenie minęło, gdy ksiądz zaczął nam gadać o Bogu. Nie pojmuję, jak można było obrażać wszystkich muzułmanów za to, że kilku z nich było terrorystami! I jeszcze to całe gadanie o biednych chrześcijanach... 

Hm... Jestem humanistą. Podobno. Jestem w trzeciej klasie liceum... I nie wiem, czy nazwy wyznawców danych religii są pisane dużą literą, czy małą... Kij z tym.

Wracając do religii - wyprawy krzyżowe to co? Doobra, niby później były jakieś przeprosiny, ale ja tego w ogóle nie kupuję!

Muszę się wypisać z religii.

Acha, i z wiedzy o życiu w rodzinie. To jest dopiero koszmarny przedmiot. Cała klasa się już wypisała - poza mną. Mi nikt nie napisze podania o zwolnienie z tych lekcji. A są one bardzo irytujące: przez godzinę (godzinę, sześćdziesiąt minut, nielekcyjną) muszę siedzieć na kanapie z jedną z dyrektorek (wciąż nie wiem, która to która i po co jednej szkole więcej, niż jedna dyrcia) i słuchać o dojrzewaniu kobiet i mężczyzn oraz o różnicach między pożądaniem a miłością.

Jakbym sam o tym nie wiedział. Jakbym nie widział mojego dojrzewającego ciała, jakbym nie wiedział, że dotychczas miałem do czynienia wyłącznie z pożądaniem. Nigdy nie pojawiła się miłość. Ale tak bardzo pragnę jej kiedyś doświadczyć...

Boże! Już pierwsza w nocy! Chyba powinienem zmienić datę na ,,13. września"...

Szkoła, 15. 09. 2014
08:15

Trwa lekcja historii. ,,Profesor" przed chwilą wziął mnie do odpowiedzi. Bałem się. Wciąż mi mocno serce bije. Muszę to odreagować, ale ,,profesor" nie pozwala mi wyjść.

Właśnie siedzę w ostatniej ławce. Szerokie plecy kolegi ukrywają mnie. ,,Profesor" nie wie, że właśnie piszę w dzienniku. Jeśli się dowie, to zginę.`

Gdy wywołał moje nazwisko i usiadłem przed nim, miałem gulę w gardle. Serce mocno mi biło. Tak bardzo się bałem! ,,Profesor" spytał mnie o faszyzm we Włoszech. Pamiętałem tylko jakieś koszulki, Mussoliniego, kolumny i 1919 rok. Nie mam pojęcia, co mu mówiłem, jednak ani na chwilę nie przestałem lać wody. Przybrałem błagalny, pełen strachu ton głosu. Zdążyłem już dostrzec, że ,,profesor" kocha wzbudzać w uczniach strach. Mężczyzna jednak mnie nie słuchał - uzupełniał dzienniki.

Miałem wtedy chwilę, aby mu się przyjrzeć. Był naprawdę ładny, chociaż nie w moim typie - szczupły, choć trochę umięśniony. Niebrzydka twarz z małym zarostem. Ciemne włosy były zaczesane do tyłu, a parę kosmyków się wymykało na różne strony. Dodawało to ,,profesorowi" uroku.

Jestem zazdrosny. Ten mężczyzna nie dość, że został hojnie obdarzony przez naturę normalnym nosem - normalnym, czyli z małą ,,górką", a nie prostym guzkiem jak u mnie lub innej panienki - to jeszcze chodzi zadbany. Podoba mi się, i to bardzo.

Takiemu jak on...

O, tak. Już teraz wiem, że jestem gotów zrobić absolutnie wszystko, aby u niego zdać.

Cała klasa głośno mi dopingowała. Każdy mówił, że dam radę. Zrobiło mi się cieplej w sercu i zacząłem mówić pewnym siebie głosem. Niektóre słowa specjalnie akcentowałem i wypowiadałem głośniej. Nie wiem, która z tych wszystkich czynności zadecydowała o mojej ocenie, ale... dostałem B. W mojej dawnej, polskiej szkole - czwórkę. To moja pierwsza czwórka z historii!

Nadal trzęsą mi się ręce, przez co moje pismo jest niewyraźne. Gdyby tylko ,,profesor" pozwolił mi wyjść... Mógłbym znaleźć na to drżenie sposób. Wystarczyłby moment. Oczywiście, najpierw dłonie trzęsłyby się dużo bardziej, jednak już po chwili by się uspokoiły. W odróżnieniu od mojego polskiego liceum, w tej szkole nie musiałem się bać, że zabraknie mi papieru po wszystkim.

DZWONEK!

16:50

Padam. Jestem zmęczony. Mam ochotę zakryć twarz kołdrą i leżeć na tym łóżku do końca życia. Za kilkanaście lat ktoś mnie znajdzie. Będę mumią. I dobrze.

Przed chwilą napisałem zgodę na wyjazd w góry. W klasie uczniowie zrobili sobie zgody na przerwie, ze śmiechem nazywając to ,,faksowaniem". Ja wolałem udać, że moją zgodę napiszą rodzice.

Chciałbym, aby kiedyś podpisali jakiś papier mnie dotyczący. Zgodę na wyjazd. Dyplom. Kartkę urodzinową.

Marzę o tym od tylu lat. Chcę, aby mój brat wrócił. Tylko za nim tęsknię. Inni mnie nie obchodzą tak bardzo, jak on. Czasami smutno mi bez taty, ale też wystarczy, abym wszedł do salonu lub kuchni - wtedy czuję do niego jedynie obrzydzenie i wstręt za to, że mnie zostawił.

Ostatnim razem widziałem tatę i brata na początku lipca. Zanosiliśmy moje papiery do liceum. Tata mnie przytulił, a brat prychnięciem stwierdził, że i tak nie dam tam rady.

A później... zniknęli.

Brat był zawsze szczery. Nigdy mnie nie okłamywał. Za każdym razem mówił prawdę, nawet tę najbardziej bolesną. Skrytykował moje opowiadania. Pogardził moim obiadem. Śmiał się z rysunków. Doradzał wybranie się do byle jakiej szkoły i zdobycie zawodu. Zawsze, gdy pokazywał mi, jak żałosny jestem, jednocześnie obejmował mnie mocno oraz mówił, że i tak mnie kocha. Że jestem dla niego najważniejszy.

A później... on i tata zniknęli.

Zostałem z matką. Ale ona odeszła duchem. Jestem teraz sam.

Muszę wziąć moje przyjaciółki. Nie dam rady bez nich. Od czasu przerwy po historii nie miałem z nimi żadnego kontaktu.

Dom, 19. 09. 2014
21:20

Jestem załamany z kilku powodów.

1. Mam już cztery jedynki z historii. Ten drań z perfidnym uśmieszkiem dręczy każdego humanistę! Reszta klasy jest w podobnej sytuacji. Trafiło nam się dwóch najgorszych nauczycieli w szkole - pani Collins i pan ,,profesor" Grom. Ona mnie lubi, gdyż od początku staram się pokazać jej, jak bardzo lubię jej przedmiot, a on... A on mnie wciąż nienawidzi.

Najgorsze jest to, że mi się podoba. Coraz bardziej. Na jego lekcjach jestem jednocześnie przerażony i podekscytowany. Uwielbiam go oglądać na korytarzu. Ach, gdyby tylko nie uczył mnie tej historii! Wtedy mógłbym się w nim nawet zauroczyć!

2. Wracając ze szkoły, spotkałem paru chłopców z podstawówki, których znałem przed wyjazdem do Polski. W ojczyźnie taty żyłem tylko dwa lata, ale miałem nadzieję na to, że o mnie zapomną... Niestety, przeliczyłem się. Skończyli szybko, a ja wciąż mam na sobie ślady.

Zostałem pobity w biały dzień! I co? I nikt nie zareagował! Byłem dwadzieścia metrów od podstawówki i sto metrów od sądu, a NIKT nie zwrócił uwagi na to, że jestem bity?! Dziękuję bardzo!

Teraz mam kilka siniaków. Skóra na żebrach przybrała sinofioletowy! Boli mnie kość biodrowa, zwłaszcza ta okrągła, odstająca część, której nazwy nawet nie znam. W każdym razie, tam jestem wręcz czarny. Mam nadzieję, że nikt nie zwróci na to dzisiaj uwagi. Dlaczego ,,dzisiaj"? Oto powód:

3. Za godzinę muszę być tam.

Nie chcę. Matka mówiła, że po czasie można się przyzwyczaić - bzdura. Ja wciąż odczuwam wstręt do samego siebie. Brzydzę się tym, co robię.

To wszystko jest takie okropne.

Miałem jednak prawie miesięczną przerwę. Ostatnim razem byłem tam pod koniec sierpnia. Dzisiaj jednak wrócę do pracy. Nie chcę jej. Ona jest obrzydliwa. Może i mam już skończone osiemnaście lat od stycznia - w końcu inaczej bym nie zaczął pracować już na początku roku - ale i tak jest to dla mnie odrażające. Nie chodzi o to, że czuję się za młody, aby to przeżywać teraz. Po prostu... Zacząłem za wcześnie. Chodzę tam od dwóch lat. Początkowo za wiele robić nie musiałem, ale... Ale w tym roku to się zmieniło. I to mnie brzydzi - że będę musiał zrobić WSZYSTKO.

Jestem już przygotowany. Wydepilowany, umyty, pachnący. Po lewatywie. Mam na sobie starą bieliznę mojej matki. Obleśne. Noszę jej dawne stringi. Miałem problem ze znalezieniem odpowiedniego ubioru od pasa w górę, jednak znalazłem ładny, półprzeźroczysty stanik od bikini. Chce mi się wymiotować.

Wiem jednak, że nawet chory muszę tam przyjść. Najwyżej nie użyją moich ust.

Muszę kończyć pisanie. Za moment spóźnię się na autobus, a przecież nie założyłem na ręce tych koronkowych, zasłaniających skórę rękawiczek bez palców. Są one śliczne, ale nie dla mnie. Chcę wyrosnąć na mężczyznę, a nie zabawkę starych, obleśnych facetów. Gdybym przynajmniej miał wybór...

Zakładam na wierzch rurki. Nawet takie spodnie mnie odrzucają. Nienawidzę wszystkiego, co choć trochę wygląda na kobiece. Na szczęście jestem tak chudy, że spodnie nie przylegają do mojego ciała jak druga skóra. Nawet one są na mnie za duże. Będę znowu musiał użyć jakiegoś szaliczka jako paska. Ostatnim razem szefowi się podobało, gdy użyłem czegoś w rodzaju apaszki z frędzlami.

Chociaż i tak musiałem to wtedy zdjąć zaraz po przyjściu.

Zakładam powoli koszulę i moją ukochaną marynarkę. Mam w niej dziurawą kieszeń. Będę musiał ją zaszyć.

Powoli rozczesuję włosy, jedną ręką wciąż pisząc. Moje kudły powoli robią się coraz gładsze. Ładnie błyszczą.

Pokrywam rzęsy tuszem, a na wargi nakładam różowy błyszczyk. Jestem już prawie gotowy. Muszę jeszcze znaleźć odpowiednie koturny i płaszcz. A może szpilki? Te czerwone, lakierowane?

Chciałbym, aby to mogło być dla mnie obojętne. Chcę pewnego dnia obudzić się przy bracie i tacie ze świadomością, że nigdy nie będę musiał pójść do tego miejsca. Że nigdy nie będę musiał ubierać się jak kobieta. Że od moich pośladków i ubioru nie będzie zależne to, czy dostanę jedzenie, czy nie.

Mam ochotę sięgnąć po moje przyjaciółki, ale już za późno. Nie zdołałbym się nawet wytrzeć. A przecież muszę już iść. Metro nie będzie na mnie czekać wiecznie... Dodatkowo muszę pamiętać o tym, że wydam zaraz parę dolców. Za sześć szeleszczących, zielonkawo-szarych banknotów mogłem kupić sobie dwa posiłki w formie zupek instant.

Może mógłbym zaakceptować moją pracę, gdybym przynajmniej otrzymywał wynagrodzenie... A teraz wszystkie pieniądze, które zarobię dzisiejszej nocy, trafią do kieszeni matki. I kasy w najbliższym ,,spożywczaku".

Jakby kupowała za moje pieniądze jedzenie...

Wychodząc z domu, dostrzegłem w salonie matkę i jej kolegów. Ignorując głośne ,,Miłej nocki, kurwiszonie!", opuszczam tę spelunę. Idę powoli na przystanek, nadal pisząc w dzienniku. 

Piszę tak rzadko, że powinienem raczej nazywać Cię ,,pamiętnikiem", mój Przyjacielu. Wybacz, że musisz tego wszystkiego słuchać. Komu się wypłaczę? Moje przyjaciółki tylko zmieniają mój ból i pomagają mi wołać innych. Tylko Ty znasz prawdę.

O mały włos się nie potykam - mając łzy w oczach, panicznie mrugałem, aby się nie rozmazać.

Teraz siedzę w metrze. Trzy minuty. Za trzy minuty tam będę.

Jestem. Pojazd się zatrzymuje, a ja z niego wychodzę. Muszę Cię zamknąć, Przyjacielu, i ukryć w płaszczu. Nie chcę, aby ktoś mi Cię zabrał.

Tak bardzo się boję...

9 komentarzy:

  1. Oj tak, zaczyna mi się podobać to opowiadanie. Minimalnie jednak czytam to z lekkim wstrząsem, bo przeraża mnie to, czym zajmuje się ten chłopak i w jakich warunkach żyje... Jego matkę to bym chyba własnoręcznie ukatrupiła. Szkoda, że nie mieszka z ojcem i bratem - zdecydowanie lepiej mu się tam żyło, sądząc po tym jak o nich wspomina. Wątek z nauczycielem... :3 Ciekawe jak to będzie z tym gościem, kto zacznie cokolwiek i w ogóle... Przystojniaczek z niego. Ta zabawna różnica - Pan Laluś i Własny-Styl. :D
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę :3
      Ojj, z nimi to będzie różnie bywało... :3

      Usuń
  2. Nienawidze jak coś mi się podoba bo wtedy codziennie sprawdzam czy jest notka... A no jest po prostu świetne! Oryginalna perspektywa dobrze napisane to zakochałam się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziały będą prawdopodobnie pojawiać się raz na dwa tygodnie, np. w każdy piątkowy wieczór.

      Usuń
  3. Nienawidze jak coś mi się podoba bo wtedy codziennie sprawdzam czy jest notka... A no jest po prostu świetne! Oryginalna perspektywa dobrze napisane to zakochałam się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się całkiem fajnie.Czekam na ciąg dalszy ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę :) Ciąg dalszy niedługo :)

      Usuń
  5. Biedny chłopak! Nie rozumiem czemu nie może sam brać tej kasy albo wynieść się od matki, albo uciec, albo zgłosić się o pomoc...
    Byleby tylko nie spotkał nauczyciela jako klienta ._.

    OdpowiedzUsuń