Homoerotyczne Fantazje

Zbiór opowiadań o tematyce homoerotycznej autorstwa Hexie Niebieskiej

1. Powrót do pracy

Wszedłem tylnym wejściem do ładnego, monumentalnego domu, chociaż bardziej pasowało określenie ,,pałac". W Polsce, na Dolnym Śląsku, było mnóstwo takich budowli. Stare, duże, drogocenne. Z zewnątrz pałac wyglądał jak jeden z wielu zwykłych dworów, w których mieszkali bogaci ludzie.

W środku jednak był przedsionkiem Piekła.

Przemknąłem się pośpiesznie do małego pomieszczenia, w którym, tradycyjnie, spotkałem Jacoba.

Jacob, przeze mnie nazywany polskim ,,Kubusiem", był dużym chłopcem od wszystkiego. Załatwiał jedzenie dla gości, zbierał zapłatę za ,,pracujących”, przechowywał ich przedmioty i opatrywał tych, którym nie trafił się dobry klient.

Mężczyzna miał na karku pięćdziesiątkę, jednak z wigorem pomykał po małym składziku. Z uśmiechem się ze mną przywitał i odebrał mój płaszcz.

- Dawno cię tu nie widziałem. - zagadał.

- Dawno mnie tu nie było. - rzuciłem lekko, poprawiając włosy. Przyjrzałem się swojemu odbiciu w lustrze.

Miejsce, w którym pracowałem, było piękne. Ściany pokrywały czerwone tapety ze złotymi wzorami w kształcie winorośli. Podłogi i meble były z ciemnego drewna. Wszystko, nie licząc mnie, było antykami. Nawet lampy i żyrandole miały wiele, wiele lat.

Utrzymanie takiego budynku na odpowiednim poziomie nie byłoby łatwe, gdyby właściciel nie poszedłby w pewien bardzo opłacalny biznes.

- Dzisiaj masz w 3-14. - oznajmił mężczyzna, klepiąc mnie po łopatkach pokrzepiająco. - Mam nadzieję, że nie wyszedłeś z wprawy.

- Jasne... - warknąłem kpiąco, wychodząc z jaskini Jacoba. Trzecie piętro, hę?

Szef wprowadził odpowiedni system prowadzenia całego ,,biznesu”. Na parterze odbywały się oficjalne spotkania klientów. Była restauracja i sala balowa.

Na pierwszym piętrze były pokoje małe, często nawet bez łóżek. Będąc w jednym z nich, musiałem tylko padać na kolana i otwierać usta. Seks oralny był dla mnie najbardziej obleśną czynnością, jaką mogłem wykonywać, w dodatku płacono za niego naprawdę malutko. Musiałbym ssać facetom fiuty od rana do wieczora, aby coś zarobić. Czasami otrzymywałem mały dodatek, ale zdarzało to się rzadko.

Drugie piętro było przeciętne. Zwykłe sypialnie. Klientami byli normalni ludzie. O ile ktokolwiek wchodzący do tego budynku był normalny... Płaca była zwykła. Będąc tam, otrzymywałem wynagrodzenie od czynności. Pięćdziesiąt za loda, dwie stówy za danie dupy. Dodatkowa kasa dla szefa i kurwy, jeśli klient ,,przesadzi”.

A trzecie piętro... Jeszcze nigdy na nim nie byłem. Nie wiedziałem, czego się spodziewać. Słyszałem kiedyś od Jacoba różne historie – że najczęściej kończyło się to całą nocą ostrego rżnięcia, że nie raz klienci wynajmowali później dziwki do swoich domów na parę dni. Jedno było pewne – można było naprawdę nieźle zarobić, a dziani zboczeńcy byli hojni niezależnie od swoich chorych fantazji.

Ostrożnie idąc na obcasach po schodach, starałem się uspokoić moje oszalałe serce. Zastanawiałem się, kim będzie mój klient. Starym, chorym dewiantem? Młodym, niewyżytym brutalem? Na pewno nie brakowało mu hajsu. Liczyłem na to, że mój pierwszy od dawna klient z chęcią da mi jakieś dodatki. Może nawet zadowolę go do tego stopnia, że zamówi z restauracji na dole jakieś jedzenie?

Byłem już na trzecim, najwyższym piętrze. Rozejrzałem się. Beżowe ściany, czerwone dywany, brązowe drzwi... 3-14, tak? Zacząłem szukać drzwi z odpowiednią cyfrą. Wiedziałem, że trójka oznaczała piętro, a czternastka pokój.

Odnalazłem moją Narakę. Zapukałem, jednak nikt nie odpowiedział. Na giętkich nogach wszedłem do sypialni.

Zatkało mnie. Pomieszczenie było duże i luksusowe. Na podłodze nie było dywanu – i dobrze, gdyż miałem serdecznie dość potykania się o te cholerne płachty materiału. Nienawidziłem szpilek i zawsze miałem problemy z poruszaniem się w nich.

Na ścianach były nie papierowe tapety, a jedwabne tkaniny. Oczywiście czerwone.

W jednym rogu znajdowało się olbrzymie lustro w pięknej, bogato zdobionej ramie. Było ono na tyle duże, że mogłem się w nim cały przyjrzeć.

Przeszedłem się do pokoju i z zaciekawieniem podszedłem do ciężkiej, satynowej kotary zakrywającej małe przejście do łazienki. Była ona w czarnych barwach. Szafki były nowoczesne, stworzone z lakierowanego drewna. Umywalka i półki były z przeźroczystego, grubego szkła.

Wróciłem do sypialni.

W samym centrum znajdowało się gigantyczne łoże na niskich nóżkach. Wyglądało na ciężkie i drogie. Usiadłem na miękkim materacu. Wolałem twarde łóżka, ale nie narzekałem. Materac był moim ostatnim problemem.

Poruszyłem kostką, czując, jak szpilki wbijają mi się w stopę. Westchnąłem i poprawiłem po raz ostatni błyszczyk na ustach. Cmoknąłem kilka razy, patrząc na swoje odbicie w lustrze.

Przyszedł klient. Mój najbardziej znienawidzony typ.

Niski facet z tłustymi włosami zaczesanymi na ,,pożyczkę". Porządny, zdecydowanie nietani garnitur został dokładnie wykrojony, doskonale prezentując mankamenty ciała mężczyzny. Brzuch przypominał napełniony wodą balon. Wyglądał tak, jakby miał zaraz pęknąć pod koszulą. O ile pierwsze nie odlecą guziczki...

Twarz klienta była zdecydowanie gorsza. Czerwona i okrągła. Mały nos i jeszcze mniejsze oczka. Pojedyncze, długie włosy na skroniach i szczęce.

Wzdrygnąłem się, po czym opadłem na materac, przymykając oczy. Czułem, jak mężczyzna do mnie pochodził. Syknąłem cicho, kiedy uderzeniem w twarz klient zwrócił na siebie moją uwagę.

- Rozbieraj się i bierz zabawki.

Nie trzeba mi było długo powtarzać. Natychmiast zdjąłem z siebie ubrania, zostając jedynie w stringach i rękawiczkach. Sięgnąłem do szuflady, aby wyjąć z niej parę ,,zabawek".

Dildo i wibrator. Do wyboru, do koloru, hę...?

Zaczęło się szybko.

Ułożyłem się wygodnie na środku łóżka, głowę kładąc na poduszce. Uniosłem nogi i je rozsunąłem, zginając w kolanach. Mężczyzna siedział tak, aby mieć przed sobą moje wyeksponowane genitalia.

Zastanawiałem się przez moment, czy niektórych naprawdę może podniecać fakt, iż ich seksualni partnerzy w ogóle nie odczuwają przyjemności, a jedynie wstyd i ból...

Ale już po chwili musiałem skupić się na kliencie, gdy ten przypiął moje nadgarstki do kostek za pomocą kajdanek. Jęknąłem z bólu, gdy moje mięśnie i ścięgna były naciągane.

Poczułem na pachwinie jeden z serdelkowych, niezbyt czystych paluchów mężczyzny. Klient łakomie przesunął na bok materiał mojej bielizny.

- Lubisz taką szorstką, sztywną koronkę? - spytał, gładząc moje zupełnie miękkie prącie. Wzdrygnąłem się. - Mogę ci kupić porządniejsze majtusie, słodziaku...

I właśnie w tamtej chwili wyłączyłem mój umysł. Zamknąłem się w sobie, odgrodziłem od świata grubym murem. A to się zaczęło.

Wejście. Wyjście. Pchnięcie. Szarpnięcie. Ściśnięcie. Wyjście. Pchnięcie...

***

Po wszystkim, gdy tylko mężczyzna mnie uwolnił i wyszedł, pobiegłem do łazienki. Zwymiotowałem.

Naturalnie, nie miałem w żołądku specjalnie dużo jedzenia - moim jedynym posiłkiem była pajda chleba z polskim majonezem i wieprzową wędliną - ale i tak przez chwilę nachylałem się nad muszlą, opróżniając swój żołądek.

Po kilku minutach wyprostowałem się. Bolały mnie ręce i nogi. Nawet brzuch. Czułem, że następnego dnia będę mieć zakwasy. Zawsze po seksie tak miałem. Napinałem gwałtownie mięśnie brzucha i...

Co tam brzuch! Jego ból był niczym w porównaniu z tym, co czułem w dolnych partiach ciałach.

Jęcząc cichutko z bólu, wślizgnąłem się do wielkiej, luksusowej wanny. Kucnąłem w niej, po czym odkręciłem wodę i nakierowałem słuchawkę na mój obolały odbyt. Najwyraźniej mężczyzna był stałym, badającym się klientem, gdyż nie miał gumki.

Po umyciu się i doprowadzeniu ciała do porządku, wróciłem do sypialni. Ubrałem się ponownie, trzęsącymi się rękami zapinając sprzączki butów.

Przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze poprawiłem makijaż. Akurat nakładałem na rzęsy tuszy, gdy do moich uszu dobiegły słowa:

- Nie spodziewałem się po tobie czegoś takiego.

Odwróciłem raptownie głowę w stronę drzwi. Zaschło mi w gardle.

Zdumiony i przerażony, wpatrywałem się w mojego klienta. W mojego...

,,Profesora”.

Mężczyzna podszedł do mnie nieśpiesznie, zamykając za sobą drzwi. Patrzył na mnie z góry, a na jego twarzy widniał parszywy, złośliwy uśmieszek.

- Zaczynamy? - zakpił, stając przede mną. - Po wszystkim cię ocenię.

Zacisnąłem szczęki, z trudem powstrzymując ciętą ripostę. Musiałem być grzeczny.

- Mam nadzieję, że zasłużę na piątkę... - mruknąłem, a na mojej twarzy zagościł sztuczny, niby miły uśmiech.

- To zaczynaj, nie lubię lania wody na testach.

Grom nie musiał mówić mi nic więcej. Był ubrany w ładny, dopasowany garnitur, zatem tym bardziej niechętnie rozpiąłem mu spodnie. Zdecydowanie wolałem oglądać go pod krawatem. Był wtedy naprawdę przystojny... Nie zmieniało to jednak faktu, że było on moim najgorszym nauczycielem... i klientem.

Jego penis mały nie był. Czego się w końcu miałem spodziewać? Mało bolesnego stosunku po wcześniejszym rżnięciu?

Już wysunąłem język i miałem zacząć lizać czerwone, spore prącie, gdy Grom nagle wplótł palce w moje włosy i boleśnie odciągnął moją twarz od swojego penisa.

- Gumka, głupku. - warknął, wyjmując z kieszeni paczuszkę z kondomami. - Nawet tego nie wiesz?

- Jestem zdrowy... - szepnąłem, przełykając gulę goryczy. - Badam się. Niczym cię nie zarażę...

- Ty naprawdę jesteś idiotą. - zaśmiał się mężczyzna, puszczając mnie i zakładając prezerwatywę. Nie wiedziałem, w której chwili sprawdził, czy dobrze nakłada gumkę, ale zrobił to bezbłędnie. - Skąd wiesz, czy ja nie jestem chory? Może to ja cię czymś zarażę? Masz zbyt zdrową wątrobę?

- Nie obchodzi mnie to, proszę pana... - mruknąłem, odwracając wzrok.

Nagle na mojej szczęce zacisnęły się palce nauczyciela. Grom uniósł moją twarz i spojrzał na mnie surowo.

- Po pierwsze: panie PROFESORZE. Po drugie - mężczyzna ugryzł moją wargę boleśnie do krwi – twoje życie i zdrowie powinno cię obchodzić.

Popchnął mnie na materac. Leżałem na posłaniu, cały spięty. Patrzyłem na Groma, zaintrygowany. Co ze mną miało się stać? Od razu przejdziemy do rzeczy?

- Rozbieraj się.

Nie musiał mi długo powtarzać. Od razu rozpiąłem guziki spodni, po czym uniosłem biodra, zsuwając rurki z nóg. Gdy te opadły mi na kostki, rozebrałem się od pasa w górę. Zerknąłem na nauczyciela niepewnie, muskając czubkiem buta jego łydkę.

Mężczyzna zerknął na moje stopy, po czym kucnął i rozpiął sprzączki szpilek. Jęknąłem z ulgi, gdy buty opadły na ziemię. Poruszyłem na próbę palcami, rozkoszując się ponowną wolnością. Potrząsnąłem kostkami, pozbywając się spodni.

- Od razu lepiej, co? - Spojrzałem na nauczyciela, zdziwiony jego pytaniem. - Po co je nosisz, skoro i tak wybrałem cię wczoraj?

- Każą mi. - odparłem, wzruszając ramionami. - Przecież nie jestem cioterskim pedałem, który z własnej woli nosi babskie ciuszki.

Nauczyciel zaśmiał się kpiąco, po czym nachylił się nade mną. Czułem się dziwnie, gdyż miałem na sobie wyłącznie stringi i rękawiczki. Dobrze, że nie założyłem tej nocy podkolanówek.

- Gdy zobaczyłem twoje zdjęcie w katalogu, byłem pewny, że to fotomontaż. - zaśmiał się Grom, dotykając mojej skóry na wklęsłym brzuchu. Miałem nadzieję, że przez przytłumione światło nie ujrzy moich siniaków. - Nie wiedziałem, że masz takie ładne ciało... Coś w końcu trzeba mieć, prawda? Gdy zostaniesz wykształcenia zawsze będziesz mieć pracę, czyż nie?

Wzdrygnąłem się. Niech on nawet tak nie mówi! Perspektywa życia w zamian za seks była...

- Wolałbym umrzeć, niż oddawać się innym do końca życia. - warknąłem, zanim zdołałem ugryźć się w język. Spojrzałem na mojego klienta z przestrachem. - Mam na myśli to, że to tylko tymczasowe zajęcie. Z rozkoszą z tym skończę – mówiłem, czując, że pogrążałem się bardziej – gdy tylko osiągnę pełnoletno...

- Słucham?! - Wściekły ryk Groma sprawił, że zadrżałem. Nie chciałem go złościć. - Ty nie jesteś dorosły?

- To jasne, że nie jestem! - zaskomlałem, bojąc się. Sztywno leżałem pod nauczycielem, martwiąc się o swój los. - Jestem w trzeciej klasie!

- Myślałem, że jesteś w niej, gdyż oblałeś. - mruknął mężczyzna. Jego spojrzenie się zmieniło. Stało się jeszcze straszniejsze. Zimne i pełne pogardy. - Nie wiedziałem, że jesteś na tyle rozwinięty, aby już teraz szukać zajęcia.

Prychnąłem, po czym, zmęczony tą wymianą zdań. Zsunąłem pośpiesznie z siebie bieliznę, po czym rozsunąłem uda.

- Mam osiemnaście lat. Jeszcze trochę i będę mieć dwadzieścia jeden. A kurwienie się... Tylko do tego się pana zdaniem nadaję, panie profesorze? - spytałem, wkładając w ostatnie słowo tyle jadu, że aż sam się wzdrygnąłem. - Proszę. Zapłaciłeś. Bierz mnie. Tylko od tego tu jestem... - Końcówkę zdania powiedziałem cicho, kładąc głowę na poduszce i odwracając wzrok. - Po prostu to zrób. - mruknąłem prawie niesłyszalnie, nieskutecznie maskując łzawy ton.

- Ty tego nie chcesz? - spytał mężczyzna, jednocześnie zdejmując z siebie garnitur. Przez to wszystko zapomniałem, że był ubrany. - Jeśli nie chcesz... to dlaczego to robisz?

Wzruszyłem ramionami.

- Nie mam wyboru. Albo to, albo chodzę głodny. - wyznałem.

I wtedy to się zaczęło. Grom zaśmiał się, po czym gwałtownie we mnie wszedł, zaciskając palce na moich udach.

Jęknąłem z bólu. Spróbowałem umknąć do krainy fantazji. Pomyślałem o moich bliskich. Zastanawiałem się, co się działo z ojcem i bratem. Czy odwiedzą mnie na Gwiazdkę.

Tak. Będąc ostro ruchanym przez nielubianego chuja, wyobrażałem sobie moją rodzinę.

Nie zauważyłem, w którym momencie ,,profesor” skończył. Dopiero nagła dawka bólu sprawiła, że jęknąłem i otworzyłem oczy.

Mężczyzna leżał na moim obolałym torsie, po czym starł od niechcenia łzy z moich oczu.

- Co się stało?

Westchnąłem. No tak. Akurat po całym stosunku musiałem pokazać, jak mnie boli?! I to nawet nie dupa, a brzuch?!

- Możesz ze mnie... zejść? - spytałem przez zaciśnięte zęby, napinając mięśnie. - Będę wdzięczny.

Nauczyciel położył się obok, kładąc dłoń na moim pępku. Podobały mi się jego ręce. Były szerokie, o długich palcach, z wyraźnie zarysowanymi ścięgnami i odstającymi żyłami.

Nie zdążyłem powstrzymać się przed syknięciem, gdy dłoń Groma dotknęła jednego z większych siniaków.

- Robisz mi obdukcję? - szepnąłem kpiąco, pragnąc odsunąć się od mężczyzny.

- Kto ci to zrobił? - odpowiedział pytaniem na pytanie Grom. Spojrzałem na niego niechętnie.

- Może poprzedni klient? Jestem kurwą, nie zauważyłeś? Walnij mnie parę razy, a dostanę rekompensatę od szefa. Przynajmniej raz dostanę pieniądze za bycie pierdoloną i pieprzoną...

-Zamknij się. - warknął mężczyzna. - To nie jest śmieszne. Zmień pracę, jeśli ci się tu nie podoba. Poproś o łagodnych klientów. To takie trudne? Nie umiesz nic innego poza potulnym rozsuwaniem nóżek i strzelaniem na testach?

To bolało. Jego słowa były naprawdę bolesne.

- Nie myśl, że mi się to podoba. - szepnąłem. - Nie zachowuj się tak, jakbyś wiedział o mnie wszystko. Ty nic nie wiesz! - Nie wytrzymałem. Usiadłem na łóżku i zacząłem krzyczeć przez łzy. - Nie każdy ma normalną rodzinę! Nie każdego mamusia karmi! Nie każdego tatuś odwiedza! Nie każdy ma przyjaciół!

- Uspokój się, dzieciaku, ja tylko pytałem... - zaczął mężczyzna, ale ja przerwałem mu, nie bacząc już na to, że był klientem:

- Chcesz wiedzieć, kto mnie tu sprowadził? - syknąłem, drżąc. - Moja mamusia. Moja kochana matka dogadała się z kolegami. Całymi dniami tylko chleje i chleje, a ja daję dupy takim draniom jak ty, aby mnie nie wyrzuciła na ulicę... Każdego dnia, wracając ze szkoły, rozglądam się na boki, bojąc się, że nagle wyskoczy Sam z III C i mnie znowu pobije...

Zamilkłem. Powiedziałem mu już tak dużo...

Drżałem ze strachu. Wiedziałem, że tej ,,pracy” stracić nie mogłem, ale szef mógł zawsze dać mi najgorsze zadania za karę... Z powrotem padłem na materac i skuliłem się. Byłem już spokojny. Żałowałem, że moim klientem nie był jakikolwiek inny nauczyciel. Każdy, poza Gromem, mógłby mi pomóc.

Nagle poczułem na sobie coś ciepłego. Uniosłem wzrok, gdy ,,profesor” przykrył mnie kołdrą.

- W poniedziałek nie masz angielskiego. Twoja klasa zostaje podzielona na grupki i porozsyłana do różnych sal. Przyjdź do mnie na historię. - Mężczyzna pogłaskał mnie po włosach. - Akurat i tak będzie to lekcja od razu po naszej historii. Będziemy musieli poważnie porozmawiać.

- O czym? Doniesie pan na mnie gdzieś? - spytałem, wracając go grzecznego ,,pan” i zastanawiając się, czy dyrekcja wezwałaby policję. Chyba tak. A to byłoby dla mnie dobre.

- Myślałem raczej o innej rozmowie... - Mężczyzna zaśmiał się cicho. - Młody... Będzie dobrze, rozumiesz? Poza tym... Jesteś beznadziejną dziwką. - wyznał. - Od dawna nie miałem tak nudnego seksu...

Prychnąłem. To było oczywiste, że nie nadawałem się do tego zajęcia.

- Wyznam panu sekret – szepnąłem ze smutnym uśmiechem – nienawidzę tego. Nienawidzę bycia kurwą. Jestem gejem, ale nigdy nie pisałem się na ciotę czy kurwiszona.

- W szkole bym cię publicznie zlinczował za takie słownictwo. - zaśmiał się mężczyzna, a ja, o dziwo, mu zawtórowałem. - Acha... I jeszcze dwie sprawy przed drugą rundką. – dorzucił z uśmiechem, a ja zadrżałem. No tak. Drugi raz. - Na pierwszej lekcji będę cię pytać z ostatniego tematu. Poucz się trochę...

Uniosłem wysoko brwi. Nie spodziewałem się po Gromie takich słów. On mnie ostrzegał? To było z jego strony... Miłe.

- A jaka jest ta druga sprawa? - spytałem.

Facet zaśmiał się i skoczył na mnie, tym razem samodzielnie rozsuwając moje nogi. Włożył we mnie swój palec, a ja syknąłem. Uznałem, że dla niego mogłem się odrobinę postarać.

- Jeśli komuś powiesz o dzisiejszej nocy i następnych, twoja matka i koledzy z III C będą twoimi najmniejszymi zmartwieniami... - zagroził ostrym warknięciem. Wyjął ze mnie palec, zastępując go czymś znacznie większym.

Służalczo podniosłem biodra, zaniepokojony. Pierwszy raz reagowałem na poczynania klienta. W myślach wciąż słyszałem słowa Groma. ,,Następnych”. Czyżby planował jeszcze mnie odwiedzać?

Jęknąłem z bólu, a nauczyciel zrobił coś, czego bym się po nim nie spodziewał: wziął mnie do tej swojej pięknej ręki.

Początkowo w ogóle nie byłem podniecony. Seks zawsze kojarzył mi się z czymś złym i obrzydliwym, zatem Grom był pierwszą osobą, która zaczęła mi sprawiać tego rodzaju przyjemność.

Brał mnie. Pchał mocno, a główka jego gorącego chuja cudownie podrażniała moją prostatę. Dłoń zsuwająca wręcz boleśnie skórkę mojego penisa była chłodna i oszałamiająca.

Napiąłem mięśnie, rozsuwając nogi bardziej, niż na niejednej gimnastyce. Czułem ból w pachwinach, jednak nie przeszkadzało mi to.

Pierwszy raz w życiu stosunek był czymś przyjemnym. Owszem, wciąż przypominał dziki, zwierzęcy akt prokreacji, jednak dla mnie był cudownym przeżyciem. Dającym rozkosz.

Zaciskałem mięśnie na członku Groma, jak nigdy świadom, że naprawdę miałem kogoś w swoim wnętrzu. Odchyliłem szyję do tyłu i zacząłem nabijać się biodrami na tego olbrzymiego, wypełniającego mnie penisa. Byłem podekscytowany i zaspokajany. Nie czułem obrzydzenia. Nie pragnąłem zwymiotować, czując w sobie jakieś obleśne kutasy.

To, co się działo... podobało mi się.

Grom skończył, a ja pierwszy raz w życiu doszedłem dzięki komuś innemu. Oddychałem ciężko, a mężczyzna sapał mi głośno do ucha.

- Moje żebra... - jęknąłem, wiercąc się pod nauczycielem.

Grom zsunął się ze mnie, po czym pogłaskał mnie po włosach.

- Tym razem duuużo lepiej. - pogratulował mi nauczyciel, przeciągając. - Mam nadzieję, że za tydzień przyjmiesz mnie z jeszcze większą chęcią.

- Nie ma problemu... - szepnąłem smutno. - I tak nigdzie się nie wybieram. - Uniosłem się, czując okropny ból w dolnych partiach ciała. Musnąłem wargami nieogolony policzek mężczyzny. Podobało mi się kłucie tych małych igiełek. - Dziękuję, panie profesorze.

- To standardowa procedura? - spytał mężczyzna, unosząc brew.

- A gdzie tam... - mruknąłem, opadając z powrotem na poduszki. - Pierwszy raz było mi przyjemnie w pracy... Zasłużył pan na pochwałę...

- Jak ty masz w ogóle na imię? - szepnął nagle facet, mile połechtany.

Zaśmiałem się.

- Jestem Andrew. - wzruszyłem ramionami. - Zwykłe imię dla zwykłej dziwki.

- Jędrzej, nie jesteś zwykłą dziwką... Jakby cię podszkolić, to byłbyś świetnym dodatkiem do mojego łóżka...

- Jestem Andrew, ale nie Jędrzej... - warknąłem. - Ale to miłe, że znasz polski ,,odpowiednik" mojego imienia. Poza tym, obecnie jestem beznadziejnym dodatkiem do każdego łóżka...

- Och, zobaczymy za tydzień.

- Wrócisz? - spytałem, a w moim głosie było słychać nadzieję. Grom... Był okrutnym nauczycielem. Bezdusznym brutalem... Ale właśnie po lekcjach, gdy byłem jego dziwką... Był dla mnie wręcz dobry.

- Oczywiście... Chcę cię na stałe. Może co piątek? - Mężczyzna pogłaskał mnie po włosach. - Już nie mogę się doczekać...

- Ja również - szepnąłem. Mówiłem zupełnie szczerze.

Chciałem tego. Chciałem następnego razu. Nawet jeśli wiązało się to z innymi klientami.

- Coś czuję, że będzie pan moim ulubionym klientem... - szepnąłem, zamykając oczy i wtulając się w pierś mężczyzny.

- Idź już spać. W twoich ubraniach zostawię ci jakiś napiwek, abyś nie był pokrzywdzony...

Przed zaśnięciem zastanawiałem się, skąd taki nauczyciel miał pieniądze na burdele...

A później byłem już tylko w Polsce, szczęśliwie żyjąc z bratem i ojcem. Bez domu pełnym wódki i papierosów. Bez matki.

To był piękny sen.

5 komentarzy:

  1. Trochę mi szkoda Andrew, ale jak na razie tylko trochę.
    Co do profesora, to kurde, raz próbuje być taki pseudo miły, a za chwilę wbija się na chama w chłopaka. Wkurzający typ, ale urozmaica wszystko. Jeszcze nie jestem w stanie powiedzieć czy go lubię, czy nie.
    Rozdział fajny, prolog również. Pozostało mi tylko czekać na kolejny rozdział. :3
    Weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba wole poczekać jeszcze na dalszy ciąg. Ale i tak czekam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja koleżanka doradziła mi rozbudowanie fabuły, a prostytucja nie będzie liczącym się wątkiem i wkrótce zniknie ;)

      Usuń
  3. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym przy czytaniu czegoś tyle razy odwracała wzrok. Czytam, ale po prostu przeraża mnie jego zawód... Jak to sobie wyobrażę... W dodatku twój styl jest tak dobry, że wyobraźnia idealnie wszystko odzwierciedla. Niby dobrze, ale i masakra. ;-;
    Ten gościu, grubas, to już w ogóle było obleśne. Tutaj chyba pokazujesz tą prawdziwą, najgorszą część burdelu.
    Profesor... cóż, było całkiem w miarę. Niby go wykorzystał (w końcu po to tam przyszedł), ale i pomógł. A raczej wygląda na to, że pomoże. Ciężko go określić...
    Andrew'a mi szkoda i to bardzo. Poza ojczyzną, matka alkoholiczka, głoduje, nielubiany, w dodatku pedalska dziwka... Koszmar. Bardziej to mu chyba życie nie może dać w kość. :/

    OdpowiedzUsuń