Homoerotyczne Fantazje

Zbiór opowiadań o tematyce homoerotycznej autorstwa Hexie Niebieskiej

3. Awans

Miłego czytania!!! :3 Mam nadzieję, że się Wam spodoba <3




O 15:00 byłem w domu. Howard odwiózł mnie pod same drzwi budynku. Nie wiedziałem, że Grom miał tak luksusowy samochód. Nie powinno mnie to zdziwić - w końcu było go stać na regularne płacenie niemałych sumek u mojego szefa.

A skoro o nim mowa...

Był w mieszkaniu. Rozmawiał w salonie z moją mamą i jakimś obcym mężczyzną. Widząc ich, pragnąłem zawrócić i uciec do Howarda. Wiedziałem jednak, że Grom był już daleko. Podał mi swój adres. Mieszkał po drugiej stronie Jackson.

Byłem sam. Ojciec i Mariusz żyli w innym mieście, kraju, kontynencie. Howarda i mnie dzieliły kilometry. Bałem się. Ostatnim razem, gdy w mieszkaniu pojawił się szef, otrzymałem tę jakże przyjemną pracę. Pierwotnie miałem zamieszkać u szefa, ten jednak wolał nie wzbudzać podejrzeń.

- Andrew! - zawołał radośnie mężczyzna, wstając z fotela. - Dawno cię nie widziałem, cukiereczku!

Szef, Nicolas Abrams, nie pasował do mojego mieszkania. Wyglądał podobnie jak wielu gangsterów w Jackson. Ubrany w czarny, idealnie dopasowany garnitur Valentino, z ciemnymi włosami przyprószonymi siwizną i przystojną, choć niepozbawioną drobnych zmarszczek twarzą wyróżniał się na tle starych, śmierdzących mebli.

Salon kojarzył mi się z komunistycznymi mieszkaniami w zdewastowanej Polsce. Tani, zniszczony, niedomyty parkiet. Kanapa i dwa fotele o poprzecieranych tapicerkach barwy wymiocin. Kolor przypominał mi kolor mchu lub zawartość żołądka po turbulencjach. Na środku pomieszczenia znajdował się niski stół o krzywych, trzeszczących nogach. Matka półsiedziała, półleżała na kanapie, przykryta przeżartym przez mole kocem. W rękach trzymała ceramiczny, biały kubek. Zastanawiałem się, czy w naczyniu było coś bez procentów.

Drugi fotel zajmował nieznajomy mi mężczyzna. Wyglądał tak samo jak szef, jednak jego twarz była węższa. Typowy członek mafii. Garniturek i perfekcyjny wygląd. Ukryty gdzieś pistolet. Z wyraźnie zaznaczonymi rysami i jednodniowym zarostem wyglądał naprawdę seksownie. Starsi mężczyźni cholernie mnie podniecali, aczkolwiek obecność szefa sprawiała, że pragnąłem uciec, a nie się... Aggrh!

- Jak się masz, Andrew? - zagadał nieznajomy, wstając i podając mi rękę. Uścisnąłem wyciągniętą w moją stronę dłoń. - Chciałbym z tobą porozmawiać.

- Rozumiem. - mruknąłem.

Usiedliśmy. Z wyraźną odrazą malującą się na twarzy zająłem miejsce obok matki.

- Czego chcecie? - spytałem, siląc się na miły ton. Podciągnąłem kolana pod brodę. Nie zdjąłem butów, zatem podeszwy trampek zabrudziły kanapę. - W środku tygodnia nie pracuję.

- Właśnie o to chodzi. - wyjaśnił szef. - Mała zmiana. Spodobałeś się dwóm klientom. Frankie Lay i Howard Grom...

Uniosłem głowę, słysząc imię mojego nauczyciela. Zdumiony, wpatrywałem się w szefa. Co wspólnego mieli ci gangsterzy z profesorem?

- Howard Grom i Frankie są... - szef zawahał się - dawnymi znajomymi. Zarezerwowali cię na następne tygodnie. Awansujesz, Andrew. Będziesz przychodzić do ich domów. Będziesz na każde zawołanie Howarda i Frankie'ego. Po nocach z nimi będziesz odwiedzać Stefana.

Nieznajomy posłał mi miły, ciepły uśmiech. Grymas wydawał się być prawdziwy, jednak w oczach mężczyzny widziałem fałsz.

- Ilu ich jeszcze będzie? - spytałem cicho. Bałem się, jednak podobała mi się opcja takiej pracy. W każdym razie - była lepsza od dotychczasowej. - I jak to ma wyglądać?

- Będziesz mieć tylko tych trzech klientów. W tym mnie. - Mężczyzna, prawdopodobnie Stefan, wciąż się do mnie uśmiechał. - Ja, Grom i Frankie. Tamtych dwóch obsługiwałeś już w ostatni weekend. Mną się dopiero zajmiesz... A twoje zadanie...

Szef wstał, dłonią uciszając Stefana. Spojrzał ostrzegawczo na moją mamę.

Miałem mętlik w głowie. Moje ,,zadanie"? To było chyba oczywiste! Chciano mi coś tłumaczyć?

Matka leniwie wstała zwlokła się z kanapy. Kubek spadł na podłogę, tłukąc się i rysując parkiet.

- Pierdolona mafia... - mruknęła nieprzytomnie, opuszczając salon.

Szef zamknął za kobietą drzwi, po czym usiadł przy mnie. Dotknął delikatnie mojego ramienia. Wzdrygnąłem się z odrazą. Wiedziałem, że Abrams mnie lubił. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jego interesowały wyłącznie kobiety, zatem nie powinienem się niczego z jego strony obawiać... Gdyby nie fakt, że to przez konszachty mojej matki z nim stałem się dziwką.

- Andrew... Po prostu musisz wyciągać z Frankie'ego i Howarda informacje. - wyznał szef. - Podejrzewam, że ci dwaj wybrali cię, abyś przekazywał im wiadomości o mnie i mojej rodzinie. Twoim zadaniem będzie podawanie im fałszywych informacji i poznawanie prawdy na ich temat.

- Dzień po każdym spotkaniu będziesz przychodzić do mnie i wszystko relacjonować. Jestem consigliere(1) i lepiej, aby nikt się o mnie nie dowiedział. Będę pośrednikiem między tobą a szefem, aby nikt się nie domyślił, co robimy.

Umiałem tylko skinąć głową. Miałem być szpiegiem? ,,Współpracownikiem"(2), jak to określano takich ludzi w półświatku? Nie chciałem. Musiałbym zdradzać Howarda. On by mnie przejrzał. Pal licho karę - lubiłem profesora. W ciągu jednej nocy moja niechęć do niego zmieniła się w sympatię. I miałbym nagle go oszukać? Po tym wszystkim, co dla mnie zrobił?

Może nie uczynił dla mnie za dużo... Ale był miły. Jako jedyny. Wspierał mnie. Jako nauczyciel wciąż był surowy - nie przekraczał granicy między życiem prywatnym a szkolnym. Jednak... nawet w szkole, między lekcjami, był dobry. Dał mi nawet śniadanie. Zaoferował pomoc.

Szef i jego doradca wstali, po czym pożegnali się ze mną. Consigliere podał mi swoją wizytówkę. Przekazał mi swój adres i powiedział, o której miałem się stawić w jego domu.

Dom, 22.09.2014
19:47

Po wszystkim płakałem. Tak. Płakałem jak dziecko, chociaż w Polsce byłbym już pełnoletni. Nie mogłem na to nic poradzić. Zamknąłem się w swoim pokoju. Przesunąłem komodę pod
drzwi, a następnie rzuciłem się na łóżko. Przez łzy w oczach nie widziałem wyraźnie, co mnie otaczało, jednak nie przejmowałem się tym. Doskonale, co było wokół mnie.

Wąski, mały pokój. Niski sufit i ściany były dawniej białe, jednak lata palenia tytoniu przez poprzednich lokatorów sprawiły, że te stały się szare. Drzwi i znajdujące się naprzeciwko nich okno zostały kiedyś pomalowane. Jasna, żółta farba zdążyła się złuszczyć.

Poza wąskim, trzeszczącym łóżkiem i zniszczoną komodą w pokoju nie było żadnych mebli. Lekcje odrabiałem, siedząc na materacu i mając zeszyty na komodzie. Teraz mam tę pozycję, pisząc w Tobie, mój przyjacielu. To nie jest wygodne. Wręcz przeciwnie - muszę mieć ręce wysoko, aby sięgnąć do ,,blatu". Piszę niewyraźnie, wiem. Ciekawe, czy ktokolwiek by to rozczytał. O ile w ogóle czytelnik znałby język polski...

Wracając do tego, co się działo po wyjściu szefa i jego doradcy. Byłem zirytowany i zrozpaczony własną bezsilnością. Sięgnąłem po moje przyjaciółki.

Jak zwykle, ręce mi się trzęsły. Z ulgą przyjmowałem kolejne dawki bólu. Nie przyciskałem mocno mojej przyjaciółki. Nie chciałem się zabić i bałem się poważnego krwotoku. Płytkie cięcia również zabierały psychiczny ból, jednocześnie dając się łatwo zamknąć.

Teraz siedzę na łóżku, pisząc. Ranki się zasklepiły, jednak przezornie owinąłem je najpierw bandażem, a dopiero później założyłem rękawiczkę.

Zbliża się 20:00. Za godzinę mam być w domu Stefana. Nie pomogę mu i szefowi. Niech na to nie liczą. Będę pomagać sobie. Na drugim miejscu będzie Howard.

Zamknąłem dziennik, po czym zacząłem się szykować do wyjścia. Nie zamierzałem się stroić - ograniczyłem się do rozczesania włosów i wypucowania mokasynów. Pokręciłem kostką, czując się nieswobodnie.

Na palcach przeszedłem do sypialni mojej matki. Wzdrygnąłem się z odrazą, gdy w moje nozdrza uderzyła woń alkoholu i wymiocin. Przesiąknięty moczem materac, śmierdzące tytoniem i wódką ubrania, brudne od kwasów żołądkowych panele... Czułem się w sypialni matki obrzydliwie. Wstrzymując powietrze, przemknąłem się do komody. Wiedziałem, że mogłem w niej znaleźć jakieś oszczędności - pieniądze przeznaczone na czynsz. Moja matka, będąc trzeźwą, odkładała ciągle parę dolców. Jej pijana strona nigdy nie pamiętała o tych skarbach.

Wziąłem do ręki notes, w którym matka miała ukryte banknoty. I zamarłem.

Dawniej czyste kartki zeszytu były zapisane. Pięć stron tekstu.

Zaintrygowany, kucnąłem, wgłębiając się w lekturę.

R. odszedł. M. do niego dołączył. Obaj nawet nie spojrzeli na mnie czy A. Postanowiłam, że spróbuję opisać moje życie. Czasy z N., poznanie R. Przybycie mojego kochanego M. Powrót do Polski zaraz po tym, jak byłam z N. Narodziny mojego drugiego syna.

R. poznał prawdę o N. Dowiedział się, gdy znalazł poprzedni notes. Odszedł. Sądziłam, że miłość R. wytrzyma. Ale się myliłam. Zostałam sama.

Mam problemy. R. nie zostawił mi ani grosza! I wtedy wrócił N. Nie pomógł mi bezinteresownie - to nie było w jego stylu. Oszukałam go i wykorzystałam. ,,Wspieranie mnie" miało być zemstą R. Ale tonący brzytwy się chwyta...

R. chciał, abym do niego wróciła. Ale ja nie mogłam. Wciąż nie mogę. Tracę kontrolę nad moim życiem, jednak wiem, że do tego dojść nie może. Nie mogę zdradzić R.

Kocham R. Znam N. On jest potworem, chociaż dobrze traktuje mnie i A. Ale ja nie chcę A. Gdy go widzę, myślę o moich błędach.

A. jest niewinny. Wiem o tym. To tylko dziecko... ale dziecko będące owocem moich błędnych decyzji. Starałam się go kochać przez tyle lat. Wciąż próbuję... Ale teraz już nie mam motywacji. Bez R. moje życie nie ma sensu... A tylko on dbał o A. M. się starał, podobnie jak ja. Widziałam jednak chłód pod warstwą miłości w oczach M. M. znał prawdę od początku. Kochał A., jednocześnie nim gardząc.

Ja A. po prostu nienawidzę.

Przynajmniej N. wziął go do siebie. I dobrze. Po utracie R. wróciłam do nałogu. Wystarczyło zacząć pić w czerwcu, abym teraz, pod koniec września, była znów uzależniona. A może nigdy nie przestałam być alkoholiczką?

Nie wstydzę się tego słowa. Jest ono najmniej znaczącym elementem mojego życia.

Tęskniłam za wonią alkoholu. Do narkotyków na pewno nie wrócę. A może powinnam? Widząc moje nałogi, R. i M. wróciliby do mnie. Ale wyglądałam żałośnie. Pewnie wzbudziłabym w moim M. wstręt. Ale A. robi to samo, o czym ja właśnie myślę! Widzę to. Potrafi jedynie wzbudzać litość i wykorzystywać czyste serca. Pamiętam rozwód.

Mój syn cieszył się, gdy traciłam męża. Szatański pomiot pewnie czerpie korzyści z mojego cierpienia.

Don zmusza go do prostytucji. Teraz żałuję, że poradziłam szefowi oddanie mojego syna do burdelu. Czyż to nie byłoby bardziej tragiczne, gdyby A. był tylko dla N.?

N. zachowuje się tak, jakby znał prawdę. Gdy przyszedł po raz pierwszy po rozwodzie, był bardzo miły dla mojego syna. Dzisiaj też traktował go dobrze. Dawniej, gdy A. był mały, a R. jeździł na delegacje, don odwiedzał mnie. Częstował moje dzieci słodyczami, przez chwilę oglądając z nimi bajkę ,,Gdzie jest Nemo?". Ułożył młodszego do snu. Później wyszłam z N. do kina. Moi synkowie nie pamiętali o tamtym wieczorze.

Tęsknię za M. Chcę go zobaczyć, przytulić. A mam tylko A. Na co mi on? Ja chcę moje dziecko!

Piszę.

Piję.

Piję i piszę. ie mogę już wytrzymać. Pomocy!!!!!

R.?

Widzę go! Patrzy na mnie tak, jakbym była robakiem. Jest olbrzymi. A może to ja jestem malutka? 

Unosi but. Coraz wyżej i wyżej.

Podeszwa nad moją głową.

R. opuszcza buuuu...

Dalsza część była niewyraźna. Zawiedziony opuściłem mieszkanie. Chciałem poznać prawdę o mojej matce. Miałem w głowie mętlik. A. - Andrew, czyli ja. M., R.? To były inicjały taty i Mariusza? N.? Czyżby Nicolas?

Matka częściowo miała rację. Byłem pasożytem, który żerował na ludzkich słabościach. Ale nie obchodziło mnie to. Byłem już pod domem Stefana - nie chciałem zatem dalej zaprzątać sobie głowy nieprzyjemnościami.

Drzwi otworzył mi sam Stefan. Wślizgnąłem się do domu zajmującego całą kamienicę. Nie zwracałem uwagi na otoczenie - widziałem tylko plamy zieleni i brązu. I Stefana.

Mężczyzna zaprowadził mnie do dużej sypialni. Dość pewnie przekroczyłem próg sypialni, jednak wzdrygnąłem się, widząc, kto był w pomieszczeniu.

Paru mężczyzn. W niektórych rozpoznawałem moich klientów, jednak większości nie znałem. Zerknąłem niepewnie na Stefana.

- Dzisiaj będziesz pracować na wysokich obrotach, co? - zakpił mężczyzna. Jego siedmiu kolegów otoczyło mnie. - Rozbieraj się.

Nie wahałem się ani przez chwilę. Natychmiast wypełniłem rozkaz mężczyzny. Nie wahałem się nawet podczas zdejmowania bielizny. Nie licząc rękawiczek, zupełnie nic na sobie nie miałem.

- Masz być nagi. - warknął mężczyzna, zaplatając ręce na piersi. - Zupełnie.

Posłusznie wypełniłem rozkaz, eksponując swoje blizny. Nie chciałem ani płakać, ani pokazywać swoich słabości.

- Co tym razem, mój ,,panie"? - szepnąłem, robiąc krok do przodu. - Który chętny?

Chociaż mężczyźni nie zareagowali na moją jawną kpinę, ja i tak od razu pożałowałem swoich słów. Stefan i jego koledzy podeszli do mnie. Dwóch dryblasów rzuciło mnie na podłogę.

Stefan stanął przede mną, z mściwym uśmieszkiem wpatrując się w moje usta. Posłusznie rozchyliłem wargi, wypełniając niemy rozkaz.

I się zaczęło. Tak samo, jak zawsze?

Nie. Wręcz przeciwnie. Do Stefana dołączyli jego koledzy. Jeden zaszedł mnie od tyłu. Dwóch wsunęło się do moich dłoni. Trzech samodzielnie się dotykało, a ostatni muskał szorstkimi palcami moje miękkie prącie

To było obrzydliwe. Obce osoby, obce palce, aż w końcu obce nasienie. Byłem wypełniony. Brano mnie z dwóch stron, dodatkowo spuszczając się do i na mnie.

Po wszystkim pragnąłem uciec do łazienki i opróżnić swój żołądek. Nie mogłem. Mężczyźni wciąż mnie trzymali. Najgorszy był ten, który brał mnie od tyłu. Trzymał kurczowo moje biodra, boleśnie przyciskając je do siebie. Czułem, że zostaną mi siniaki.

Wymieniali się. Zamieniali rolami. Raz jeden tu, raz trzech tam.





Ciąg dalszy w następnym rozdziale :3

// 1. - Consigliere, inaczej doradca rodziny, to osoba wspierająca rodzinę. Bez jego rady don - szef - nie podejmował większości decyzji, zwłaszcza tych związanych z ekonomią i gospodarką.

2. - Współpracownikiem była osoba nienależąca do mafii, jednak pracująca dla rodziny przestępczej. Każdy członek mafii zaczynał od tej roli, a po czasie mógł zostać wtajemniczony. Współpracownikami wg tradycji mogli zostać Włosi - od zwykłych przestępców do biznesmenów i związkowców.

8 komentarzy:

  1. okropniaste mam ochotę strzelać bryyyy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszę cię - teraz będą ostatnie rozdziały, w których są tak brutalne motywy :3

      Usuń
  2. Cieszę się, że widzę kolejną notkę ;)
    Coraz bardziej żal mi naszego szkraba :/
    Czy on naprawdę nie ma możliwości kontaktu z ojcem i bratem? Ale pozostaje jednak jeszcze jedna kwestia. Czy gdyby mu się udało to ojciec coś by zrobił? Jakoś zareagował?
    Już nie lubię tego faceta. Bo nie.
    Przynajmniej teraz będzie trochę lepiej. Będzie... obsługiwał tylko trzech powtarzających się facetów, a nie całą masę jakichś obcych.
    Wiedziałam, że to coś dziwnego...
    Mam nadzieję, że psor naprawdę jest w porzo, a nie udaje dla informacji.
    Andrew nie zdradzaj psorka!
    Mam ochotę tam wskoczyć i go przytulić, zabrać i uratować. A ja nie jestem człowiekiem, który by komukolwiek pomógł.
    Dziennik matki jest okropny. Wygląda na to, że Andrew nie ma nikogo. Matka i brat go nienawidzą. Ojciec może coś czuje, ale... Nikt mu już nie pomoże. Został sam.
    O ty kutwo. Jak..? To miało się skończyć, a ten podły... Słów mi brakuje! Takiemu to tylko łeb ukręcić i... Eh.
    Zwymiotować można. Biedny An. Coś takiego jest po prostu... obrzydliwe i okrutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za taki duży komentarz!!!
      Gdyby Andrew mógł skontaktować się z krewnymi, to już dawno by to zrobił - a oni na pewno by go wsparli. Nie lubisz Nicolasa czy Stefana? A może obu?
      Dla An to naprawdę lepsza perspektywa: trzech, a nie stu. Profesorek to zupełnie inna bajka. Będzie mieć jeszcze sporo do powiedzenia.
      Ojj, ratuj An i tul! :3 Pamiętaj, że on uwielbia wzbudzać w innych współczucie!
      Z tym bratem to nie do końca jest tak. Pisząc o ich relacjach, wzoruję się na mojej przyjaciółce, Sarabeth, i jej rodzeństwie. Niby sobie dokuczają, niby się nie znoszą, życzą sobie jak najgorzej... a w ostateczności i tak jedno pójdzie za drugim w ogień :3
      Scena pod koniec rozdziału - chciałam pokazać, że to dla An naprawdę okropne przeżycie... i chyba mi się udało. Za parę rozdziałów będzie dużo przyjemniej.
      Dziękuję bardzo za taki komentarz! :3

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że Grom go zabierze i mały go nie zdradzi. Szkoda by było

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, ciężko mi skleić jakiś sensowny komentarz, bo wciąż jestem w szoku po końcówce. To było takie... no nie wiem, trochę straszne. Że też Stefan musiał mu zgotować taką sytuację...
    Dziennik matki niby pokazuje jej cierpienie przez los, ale to nie zmienia faktu, jak bezlitosna jest dla swojego syna. Grom to chyba jedyna osoba, której zależy na nim...
    Mało ci? Nie dość, że robicie z niego dziwkę to jeszcze ma dla ciebie zbierać informacje? Chyba ci się Nicolas w główce poprzewracało.
    Wracając do tego wpisu matki. Coś on podejrzany, a dokładniej N. Jeżeli to naprawdę Nicolas.. . to on jest jakimś opiekunem Andrewa z czasów dzieciństwa? Bo ojcem raczej nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stefan będzie mieć jeszcze dużą rolę w tym opowiadaniu, podobnie jak Grom... Dwie podejrzane bestyjki.
      Matka ma problemy psychiczne, o czym jeszcze napiszę, a Nicolas... ojj, on jeszcze pożałuje swoich decyzji! Co do przeszłości Nicolasa, N., matki i Andrew - to się dopiero wyjaśni... :P
      A skąd wiesz? A może to on jest prawdziwym ojcem Pablito?!

      Usuń